Więcej czasu dla malarstwa...
Z Anną Kuźniar, artystą malarzem i grafikiem z Chorzelowa, rozmawia Edward Guziakiewicz
— W Pani przypadku przygoda ze sztuką była wyrazem pragnienia znalezienia oryginalnej drogi życiowej, odbiegającej od szarych wyobrażeń wiejskiego środowiska, a z drugiej strony patrząc — rezultatem fascynacji pięknem świata, a zwłaszcza przyrody!..
— Przyczyniły się do tego również pierwsze skromne osiągnięcia już ze szkoły podstawowej. Moja nauczycielka plastyki, pani Stanisława Nieradka, ukształtowała i pogłębiła we mnie zainteresowanie sztuką, oraz sprawiła, że uwierzyłam w moje zdolności. Za jej sprawą jedna z moich prac malarskich trafiła — m.in. — na wystawę do Młodzieżowego Domu Kultury w Rzeszowie. Moja decyzja, dotycząca wyboru szkoły średniej, powoli więc dojrzewała, a w jej rezultacie trafiłam do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Rzeszowie. Z punktu widzenia mego środowiska było to rzeczywiście coś zdumiewającego i zaskakującego!
— Rozpoczęła Pani tam naukę w 1986 roku...
— Zdecydowałam się na kierunek — wystawiennictwo. Z tym, że najwięcej dały mi — z tej racji, że pociągało mnie malarstwo — zajęcia w pracowniach profesorów Józefa Gazdy i Ryszarda Dudka. Pierwszy z tych nauczycieli uczył podstaw rysunku i malarstwa, a drugi kładł nacisk na indywidualny rozwój artystyczny uczniów. Ten drugi był prawdziwym szaleńcem z pędzlem. Moje prace trafiały wtedy na wystawy szkolne, a jedna z nich znalazła się nawet na wystawie BWA w Rzeszowie. Jako uczennica PLSP wzięłam ponadto udział w ogólnopolskim konkursie rzeźbiarskim. Gipsowa rzeźba, która stworzyłam razem z moją koleżanką, Katarzyną Łyskowską, zajęła wówczas jedno z czołowych miejsc...
— Potem «wyskoczyła» architektura?!
— Po maturze w 1991 roku próbowałam się dostać — faktycznie — na architekturę na Politechnice Krakowskiej. Niestety, nie udało mi się wtedy - ale się uparłam. Przez rok brałam w Rzeszowie lekcje z rysunku, a w 1992 roku mnie przyjęto. Po udanym roku na architekturze w Krakowie jednak z tych studiów ostatecznie sama zrezygnowałam. Jak dla mnie, ten kierunek okazał się zbyt techniczny i sztywny. Wróciłam do Mielca i tu szukałam pracy. Znalazłam ją w Samorządowym Ośrodku Kultury i Sportu Gminy Mielec z siedzibą w Chorzelowie, gdzie pracuję do chwili obecnej.
— Związała się Pani z Klubem Środowisk Twórczych TMZM?
— Owszem i rezultatem tego był mój udział w dwóch wystawach zbiorowych w «Jadernówce». Oprócz tego uczestniczyłam w ostatnich latach w dwóch wystawach zbiorowych w chorzelowskim ośrodku kultury. I w Jadernówce», i w ośrodku kultury prezentowałam moje płótna olejne i rysunki w ołówku!
— Jaka jest tematyka Pani prac?
— Wspomniał Pan na wstępie o fascynacji przyrodą. Przepadam za pejzażem. Chętnie też portretuję. Podejmuję ponadto tematy już opracowane — i jeśli wpadnie mi na przykład w oko ciekawa fotografia, próbuję stworzyć swobodną wersję przedstawionego na niej ujęcia. Czasami po prostu improwizuję, zwłaszcza jeżeli chodzi o grafikę, tworząc spontaniczne wizje bez wcześniej założonego planu!
— «Wyżywa się» Pani jako plastyczka w ośrodku kultury, a Pani wizje artystyczne towarzyszą różnym dużym imprezom w gminie!
— Zajmuję się, faktycznie, oprawą plastyczną różnych publicznych spotkań i obchodów, dożynek, festynów, czy innych, organizowanych przy okazji rocznic patriotycznych i świąt narodowych. Dbam o scenografię przedstawień, działającego przy naszym ośrodku teatrzyku dziecięcego «Kurtyna» czy spektakli słowno?muzycznych grupy «Limbus Fatuorum». Ponadto pracuję z dziećmi, prowadząc kółka plastyczne «Plastuś» w Chorzelowie i «Tęcza» w Szkole Podstawowej w Książnicach. Tu, w ośrodku kultury, stworzyłam własną wizję pracowni plastycznej dla dzieci — m. in. — przez roześmiane olejne malowidła ścienne. Potrzeby domu kultury w Chorzelowie zadecydowały ponadto o tym, że zasiadłam przed komputerem, tworząc w Corelu najrozmaitsze rzeczy: wizytówki służbowe, zaproszenia, plakaty i foldery. Wspomnę przy tej okazji również i o tym, że moje rysunki — po obróbce komputerowej - zilustrowały przeciekawy podręcznik angielskiego dla dzieci Stanisława Gargasa!
— Plany na przyszłość?
— Pragnęłabym znaleźć więcej czasu dla czystego malarstwa, a nie tylko dla sztuki użytkowej. I chyba to jest najważniejsze!..
— Dziękuję za rozmowę!
Menu
» Strona główna» Informacje
» Tom I
» Tom II
» Do autora
Artyści
» Jan Brożyna» Jan Cichoń
» K. Gargas-Gąsiewska
» Urszula Kapuścińska
» Wojciech Kaszub
» Alicja Korzeniewska
» Maria Kozak-Ciemięga
» Krzysztof Krawiec
» Rafał Krużel
» Anna Kuźniar
» Maciej Mazur
» Stanisław Mityk
» Ryszard Mleczko
» Witold Oczoś
» Józef Piecuch
» Piotr Pszeniczny
» Lech B. Szczurka
» Adolf Talarek
» Małgorzata Wiech
» Maria Zapolska